Projekt Dragon to nie tylko chęć posiadania jachtu tej klasy, to głównie chęć pokazania żeglarskiemu światu, że SYC takich wyzwań się nie boi, że pomimo braku doświadczenia w pracach przy drewnianych łodziach podołamy temu zadaniu, że zrobimy coś naprawdę pięknego.

Czy może być coś wspanialszego od możliwości wzięcia udziału w spotkaniach oldtimerów na jachcie przez wielu skazywanym na ognisko, wyremontowanym własnymi rękoma? Ten jacht ma stać się symbolem klubu, naszego zaangażowania, pracowitości, staranności naszych działań.

Nie jest sztuką wymienić stare na nowe jak to się obecnie często dzieje. Sztuką jest włożyć serce, czas, swoją pracę aby zadbać o to co mamy. Ten jacht ma duszę której nie pozwolimy na odejście w zapomnienie.

Nasz projekt ma swój początek przy ognisku, gdzie jesienią po trudach całodniowej pracy na naszej stanicy snujemy żeglarskie opowieści, snujemy marzenia i plany na przyszłość. Wtedy to przy akompaniamencie trzasku drewna w ogniu, w blasku płomieni, jeden z Nas opowiedział o jachcie, który znalazł stojący pod plandeką w jednej z nieodległych marin.

Wtedy też, wraz z komandorem, zapytali czy ratujemy ten jacht a nasza załoga postanowiła, będąc świadomym trudów, że bierzemy się za tę robotę. Stworzyliśmy wstępny plan działania, wybraliśmy miejsce, czas, uformowała się ekipa najbardziej zapalonych klubowiczów. Rozpoczęły się żmudne poszukiwania informacji, danych. Pozyskaliśmy dokumentację klasową, poszerzamy ciągle naszą wiedzę, nawiązaliśmy kontakt z ludźmi zajmującymi się remontami drewnianych jachtów, koordynatorem klasycznych dragonów przy IDA. Spędziliśmy zimę i wczesną wiosnę na rozmowach, rozważaniach, edukowaniu się.

Wiosną gdy planowaliśmy pierwsze prace, pojawiło się wiele pilnych spraw i napraw które zmusiły nas do przesunięcia planów remontowych. Okazało się również, że musimy zmienić lokalizację prac. W efekcie nasz Dragon przyjechał do stanicy żeglarskiej Śląskiego Yacht Clubu.

Pojawiły się kolejne wyzwania. Nasz klub, niezbyt majętny, boryka się z brakiem porządnego hangaru do remontu jachtów, rolę tę obecnie spełnia tymczasowy namiot, który nie pozwala zapewnić zimą odpowiednich warunków do prowadzenia prac remontowych, to najważniejsza kwestia do rozwiązania i chyba najtrudniejsza. Ponadto pojawił się temat uzupełnienia brakujących na stanicy maszyn i urządzeń do pracy przy drewnie ponieważ dotychczas posiadanie przez nas jachty wykonane były z laminatu. Te nowe wyzwania organizacyjne, ilość prac potrzebnych do zapewnienia odpowiednich warunków szkolenia nowych adeptów żeglarstwa doprowadziły do opóźnień. Na szczęście nie spowodowały one spadku entuzjazmu.

Nadal znamy nasz cel, który napędza nas do przebycia tej niełatwej drogi.